Borelioza – Choroba z Lyme – Boreliosis

Data publikacji: 3 lutego 2017 roku

PRZYCZYNA.

BORELIOZA – to bakteryjna choroba odkleszczowa, która może mieć miejsce w przypadku ugryzienia przez kleszcza o łacińskiej nazwie Ixodes. W Polsce głównie Ixodes ricinus (foto 1) oraz Ixodes persulcatus (i inne, w Europie 6 genogatunków, na Świecie 18).

 

kleszcz1. Ixodes ricinus
Źródło obrazka: www.influentialpoints.com

Nie każde ugryzienie przez kleszcza powoduje chorobę odkleszczową. Kleszcz musi być zakażony krętkami borelli, aby mogło dojść do zakażenia. Szacuje się że borelie posiada 10-30% kleszczy. Stosowanie więc leczenia zaraz po ukąszeniu przez kleszcza jest kontrowersyjne, a uzasadnione być może jedynie w regionach o większej zapadalności. Polska jest krajem o średnim i wysokim wskaźniku zakażenia kleszczy krętkami borelii. Są strefy, w których prawdopodobieństwo zachorowania na boreliozę jest wyższe, np. woj. podlaskie i warmińsko-mazurskie.

Rezerwuarem krętek borelli o nazwie łacińskiej Borrelia burgdorferi (foto 2) są głównie drobne gryzonie leśne oraz ptaki, z których kleszcz przenosi zakażenie na człowieka. Nazwa Borrelia burgdorferi pochodzi od nazwiska uczonego, bakterię odkrył Szwajcar Willy Burgdorfer w 1982 roku. Człowiek jest jedynie przypadkową, nie celowaną ofiarą kleszczy.

 

krętki borelli

2. Borrelia burgdorferi
Źródło obrazka: www.wikimedia.org

Boreliozą zakażają także nimfy – bardzo małe, przeźroczyste formy przejściowe kleszcza, które są trudne do zauważenia. Osobiście nie znam człowieka, który zauważyłby ugryzienie przez nimfę kleszcza, warto o tym pomyśleć, gdy mamy objawy boreliozy, a nie pamiętamy faktu ugryzienia przez kleszcza.

Według PZH (meldunki epidemiologiczne) – liczba zachorowań na boreliozę wzrasta:

  • w 2012 roku zanotowaliśmy zgłoszonych 8794 zachorowań,
  • w 2013 r. już 12 763,
  • w 2014 r. 13 886 ,
  • w 2015 r. 13 624 ,
  • w 2016 r. 21 220 
  • w 2017 r.  21 528 – (aktualizacja danych – listopad 2018)

Na wzrost liczebności kleszczy mają wpływ łagodne zimy.

 

OBJAWY.

Niekiedy po ugryzieniu przez kleszcza zakażonego borelią po kilku dniach lub tygodniach (do 6-8 tygodni max.?) pojawia się charakterystyczny rumień (foto 3). Nie musi on wystąpić w miejscu ugryzienia/usunięcia kleszcza, może pojawić się w zupełnie innym miejscu. Czasem jest on niezauważalny (plecy, pośladki, owłosione części skóry – np. na głowie). Czasami nie pojawia się wcale. Rumień jest charakterystyczny – na początku tworzy niewielką plamkę, która rośnie ku obrzeżom, poszerza się, a w jej środku zmiana zanika. Rumień przybiera formę pierścienia, czasem upodabnia się do „tarczy strzelniczej”. Zanik rumienia jest samoistny, bez względu na leczenie, jego brak, czy też skuteczność leczenia. A więc zanik rumienia nie oznacza zaniku boreliozy, wyleczenia.

 

rumień wędrujący3. Rumień wędrujący (łac. erythema migrans)
Foto: Jarek Chojnacki (moje kolano – efekt zbierania liści brzozy w maju 2016 r. )

Przetrwała borelioza ma różnorodne objawy, z których szczególnie częste są bóle stawów. Wszystkie inne objawy boreliozy, jakie moglibyśmy wymienić są niemiarodajne, rzadkie, mylące (np. zmęczenie, apatia – które towarzyszą wielu innym chorobom).

15-45% wszystkich borelioz to neuroboreliozy. W neuroboreliozie mają miejsca zaniki czucia, parestezje (np. mrowienie), polineuropatie obwodowe (zaniki czucia, wiotkość, niedowład), porażenie nerwu twarzowego, zaburzenia emocjonalne, nadwrażliwość na dotyk i światło, jadłowstręt, depresja, psychoza.

Borelioza nie jest jedyną chorobą przenoszoną przez kleszcze. Ugryzienie kleszcza może spowodować wirusowe zapalenie opon mózgowych, mózgu, a także być przyczyną wielu innych chorób (często współistniejących z boreliozą), jak: riketsjoza, erlichioza (np. anaplazmoza), babeszjoza. Brak wiedzy, doświadczenia, słaby zasób narzędzi diagnostycznych są powodem słabego rozpoznawania chorób odkleszczowych współistniejących z boreliozą. Często gdy u pacjenta diagnozuje się boreliozę nie bada się go już dalej pod kątem możliwych chorób współistniejących (jak np. dość częsta babeszjoza). Diagnoza może być więc niepełna.

Warty podkreślenia jest fakt, że neuroborelioza ma do tego stopnia podobne objawy co stwardnienie rozsiane (SM), że w przypadku wielu pacjentów postawienie jednoznacznej diagnozy jest trudne i wątpliwe. Znam przypadek pacjenta, który w jednym ośrodku leczony jest na SM (lekarze twierdzą z całą stanowczością, że to jest SM), a w drugim szpitalu leczą go na neuroboreliozę (twierdząc, że to na pewno borelia jest powodem jego problemów neurologicznych).

Osobiście pokuszę się na postawienie własnej hipotezy. Nie wiem, czy ktokolwiek i gdziekolwiek wcześniej to sugerował, ale uważam, że nie jest wykluczone, aby zakażenie borelią było przyczyną powstania stwardnienia rozsianego. Idąc dalej wedle tej hipotezy należy sobie zadać pytanie: czy SM może być następstwem ugryzienia przez kleszcza…?

->> Czy stwardnienie rozsiane jest chorobą odkleszczową??

 

DIAGNOSTYKA.

Gdy zauważymy rumień wędrujący (łac. erythema migrans), gdy mieliśmy to szczęście w nieszczęściu, że zauważyliśmy – leczenie antybiotykami jest niezbędne, potrzebne jest jak najszybsze jego wdrożenie.

Największym problemem z mojego punktu widzenia w temacie boreliozy jest skandalicznie słaba, niekonkretna, zawodna diagnostyka. Można z góry powiedzieć, że żadne badanie, w żadnym okresie czasu, na żadnym etapie choroby nie przesądza o tym, czy jesteśmy zakażeni krętkami borelii, czy nie jesteśmy, albo też czy się wyleczyliśmy skutecznie, czy też nie. I na tym można by było zamknąć temat diagnostyki. Równie dobrze mogłoby jej wcale nie być, niewiele byśmy na tym stracili, a może byśmy nawet zyskali – lecząc się na podstawie samych objawów, wywiadu z pacjentem.

Badania laboratoryjne dostępne na rynku polskim:

Testy ELISA – skuteczność w około 30-40% przypadków.

Testy Western Blot (WB) – są nieco skuteczniejsze, ale ich koszt jest wysoki (150-300 zł)

Testy PCR – niezalecane

Testy PCR RT (Real Time) – nieco (niewiele) większa szansa znalezienia DNA – rzadko zalecane.

Testy LTT – transformacji limfocytów z antygenem Borelii – wykonywane przez Synevo (www.Synevo.pl) – tu wynik ujemny nie przesądza o braku zakażenia także.

Spadek miana limfocytów CD57 – badanie za około 120 zł wykonuje np. Centrum Zdrowia Dziecka w Międzylesiu – być może to badanie jest receptą na diagnostykę borelioz (?).

Test ELISPOT (Enzyme-Linked ImmunoSpot Assay) – nowy, bardzo czuły test, którego jedyną znaną mi obecnie wadą jest jego cena – sięgająca nawet 690 zł. Ponieważ jest to zupełnie nowy test, to brakuje mi odpowiedniego rozeznania co do swoistości, skuteczności i odzwierciedlania stanu faktycznego badanej krwi w jego wynikach. Warto jednak w razie wątpliwości zapytać swojego lekarza o zasadność wykonania testu ELISPOT.

Problem polega na tym, że przez pierwsze kilka tygodni (4-6) od ukąszenia testy serologiczne mogą pokazywać fałszywie ujemne wyniki w związku z tworzeniem się tak zwanych kompleksów immunologicznych – przeciwciała wiążą się z bakteriami i brak jest niezwiązanych przeciwciał, a więc nie można ich wykryć, pomimo, że mogą być w danej chwili obecne.

Przeciwciała IgM mogą być wykrywane nawet  10 lat po wyleczeniu.

Badania PCR (molekularne) odszukujące DNA bakterii w surowicy – trudno jest znaleźć DNA borelii, nawet gdy jest się zakażonym, bo po prostu DNA nie bywa we krwi, albo trudno jest je uchwycić, bo umiejscowione jest w tkankach.

W innych wypadkach, w przypadku dolegliwości mogących świadczyć o boreliozie – warto wykonać testy laboratoryjne, pomimo, że są słabe, zawodne, kiepskie – to nie należy z nich rezygnować, bo mogą wykryć zakażenie, co pozwoli lekarzom na podjęcie właściwego leczenia.


LECZENIE.

Tu napotykamy kolejny problem i kontrowersje…

W Polsce zespołem opiniotwórczym i wydającym zalecenia dla lekarzy chorób zakaźnych odnośnie leczenia boreliozy jest Polskie Towarzystwo Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, które rekomenduje leczenie trwające 14-21 dni za pomocą (zazwyczaj) doksycykliny w dawce 100-200 mg (półsyntetyczny antybiotyk z grupy tetracyklin, który działa bakteriostatycznie), przy neuroinfekcjach zaleca się stosowanie ceftriaksonu przez 14-21 dni, w dawce 2g / dobę.

Innego zdania są lekarze skupieni wokół ILADS (International Lyme and Asociated Diseas Society – Międzynarodowe Stowarzyszenie Choroby z Lyme i Chorób Współistniejących z Kaliforni w USA – www.ilads.com), którzy sugerują leczenie zupełnie innego toku, dłuższe (4-6 tygodni), wyższymi dawkami antybiotyku (400 mg doksycykliny na dobę np.) i np. z dodatkiem tinidazol-u (lek podobny w działaniu do metronidazolu), uważając że antybiotyki nie unicestwiają form przetrwalnikowych borelii, tak zwanych cyst, które te podobno tworzą w obliczu antybiotykoterapii (gdy środowisko jest dla nich niekorzystne i uniemożliwia życie, rozmnażanie się bakterii etc).

Trudno jest mi określić kto ma rację… Potrzebne byłyby badania kliniczne na szeroką skalę, porównanie obu metod. Nikt tego nie zrobił, nikt nie zrobi i nikt tego nie sfinansuje.

Może dobrze by było, aby panowie lekarze z ILADS zorganizowali jakąś światową konferencję dla pozostałych kolegów po fachu, ustalili tam wspólne stanowisko, a następnie poszli sobie na lampkę czerwonego wina, albo nawet szampana, aby uczcić tą „niepokomną chwilę”…?

Szampana stawiają pacjenci z boreliozą 🙂

Najgorszy scenariusz to taki, gdy pacjent trafi (np. z rumieniem wędrującym) do lekarza pierwszego kontaktu, który przepisze mu doksycyklinę na 5-7 dni… a i tak niestety bywa.


OTOCZKA.

Gdy nie wiadomo o co chodzi… to zawsze chodzi o kasę. A raczej o jej brak. Na boreliozie nie da się prawdopodobnie zarobić. I tu jest problem.

Leki stosowane w leczeniu boreliozy, to stare, stosunkowo tanie leki. Żadnej firmie farmaceutycznej nie zależy zbytnio na tym temacie, bo cóż.. tu po prostu nie można zarobić wielkiej kasy.

Być może jednak ktoś, jakiś producent antybiotyku skusi się na nowe wytyczne, ustalenie np. 2 x wyższych dawek doksycykliny (według stanowiska ILADS) i długotrwałe leczenie trwające nie 2-4 tygodnie, a 24-48 tygodni i może znajdzie tu pole do zarobku.

Szczerze wątpię – chyba, że połączone siły wszystkich producentów doksycykliny, czyli wzajemni konkurenci – w to też wątpię… 🙁

 

ZIOŁOLECZNICTWO.

Jako zielarz mam coraz więcej pacjentów z boreliozą, także ze „starą”, przetrwałą boreliozą.

Zauważam więc, że coś jest nie tak z leczeniem farmakologicznym (antybiotykami) – być może jest ono za krótkie, a dawki powinny być wyższe? Być może powinno się stosować tinidazol lub metronidazol wraz z doksycykliną?

Bo jeżeli obecne standardy leczenia, zalecenia PTEiLChZ są w zupełności wystarczające, to skąd tylu niewyleczonych? Lekooporność borelii na doksycyklinę?

Nie polecam i odradzam leczenie jakimikolwiek ziołami (cudownymi czy bardziej cudownymi), mieszankami, protokołami boreliozy ZAMIAST antybiotyków. Uważam, że antybiotyk najpierw, a po antybiotykoterapii – zioła, jak najbardziej.

Można ewentualnie zastosować zioła wraz z antybiotykiem – taką możliwość dopuszczam.

Oczywiście tam gdzie antybiotyk nie pomógł, wydaje się, że także należy najpierw sprawdzić możliwość zastosowania innego leczenia farmakologicznego (inny antybiotyk, albo dłuższa terapia), zanim się z tej drogi zrezygnuje na rzecz fitoterapii.

 

Leczenie boreliozy ziołami to w sumie dwa popularne wśród pacjentów kierunki:

1. „Wariant polski”. Leczenie opiera się (między innymi) na korzeniu oraz zielu Szczeci pospolitej (barwierskiej) – radix et folium Dipsaci (foto: 4,5,6). Sama szczeć to za mało. Należy wykonać odpowiednie mieszanki o działaniu p/bakteryjnym, bardzo silnym, wyłącznie w formie tak zwanych „nalewek”, czyli złożonych wyciągów alkoholowych (tinctura composita). Polecam taką metodę leczenia – w trakcie antybiotykoterapii (odstęp czasu od podania antybiotyku do podania „nalewki”), po antybiotykach, ale nie zamiast. Polecam także spróbować leczenia ziołowego u osób z przetrwałą boreliozą (po nieskutecznym leczeniu farmakologicznym).

2. Protokuł Buhnera – jest to najdroższa metoda leczenia ziołowego boreliozy, jaką znam. Często pacjenci kupują sobie szereg ziół (jakże drogich i dostępnych w jednym miejscu w sieci!), z których należałoby wykonać preparaty, np. tincturę, czyli wyciągi alkoholowe, a nieświadomi tego pacjenci (nic dziwnego!) stosują te zioła w odwarach wodnych (gotują), albo w naparach wodnych (zaparzają w kubku, zalewając wodą). Efekt często jest taki, że wydają na tego typu leczenie około 1500 – 2000 zł, a efekty są mierne, albo żadne. Osobiście odradzam, chyba że odpowiednie preparaty wykona doświadczony fitoterapeuta.

szczeć pospolita4. Szczeć pospolita – ubiegłoroczne suche łodygi
Foto: Jarek Chojnacki (20.04.2016r.)

Do ziół o silnym działaniu p/bakteryjnym, p/zapalnym doradzałbym zastosować zioła immunostymulujące, jak np. jeżówka purpurowa, vilcacora, czy traganek. W przypadku neuroboreliozy oraz tam gdzie istnieje podejrzenie współistnienia stwardnienia rozsianego, albo tam gdzie postawienie jednoznacznej diagnozy pomiędzy neuroboreliozą a SM jest niemożliwe – nie stosowałbym immunostymulatorów. Wychodząc bowiem z założenia, że SM może mieć charakter choroby autoimmunologicznej (autoagresywnej) podanie immunostymulatorów ziołowych może zaostrzyć objawy choroby, pogorszyć stan chorego.

 

OFERTA LECZENIA ZIOŁOWEGO

Wszystkim zainteresowanym oferuję próbę kompleksowego leczenia ziołowego. Szczególnie polecam „wariant polski”, ze względu na niższą cenę (700 zł za pierwszorazowe zamówienie terapii na okres 2 miesięcy, ewentualna kontynuacja leczenia przez kolejne 2 miesiące za 600 zł). Korzeń i ziele szczeci zbieram sam, własnoręcznie suszę. Surowiec różni się od tego, który można kupić w sklepie. To samo dotyczy kilku kolejnych kluczowych ziół, których używam w tych mieszankach.

szczeć5. Szczeć pospolita – rozeta młodych liści odziomkowych
Foto: Jarek Chojnacki (20.04.2016r.)

 

Moja oferta zawiera:

  • telefoniczny wywiad z pacjentem (potrzeba zarezerwować sobie ok. 30-40 minut),
  • wykonanie indywidualnej recepty na podstawie wywiadu (każdy człowiek jest inny, każdy ma inną receptę),
  • wykonanie wyciągu alkoholowego z dodatkiem miodu (coś pomiędzy tincturą, a ziołomiodem, o zawartości alkoholu do 18%, czyli podobnie jak likier) w ilości 6 butelek półlitrowych, które wystarczą na 60 dni terapii,
  • wysyłka ubezpieczoną przesyłką zamówionych „nalewek” do pacjenta wraz ze szczegółową z instrukcją,
  • kontakt telefoniczny w trakcie trwania leczenia – wsparcie 24h/dobę, 7 dni w tygodniu.

 

szczeć6. Szczeć pospolita – kwitnąca
Foto: Jarek Chojnacki (4.08.2016r.)

Autor:
Jarek Chojnacki
E-mail: prezes@prometeusze.pl
Tel. komórkowy (+48) 602 172 907 lub tel. stacjonarny: (+48) 75 610 31 81